Zarejestruj się teraz

Zaloguj sie

Zgubione hasło

Zgubiłeś swoje hasło? Wprowadź swój adres e-mail. Otrzymasz link i utworzysz nowe hasło e-mailem.

Dodaj post

Musisz się zalogować, aby dodać post .

Dodaj pytanie

Aby zadać pytanie, musisz się zalogować.

Zaloguj sie

Zarejestruj się teraz

Witamy na stronie Scholarsark.com! Twoja rejestracja zapewni Ci dostęp do większej liczby funkcji tej platformy. Możesz zadawać pytania, wnosić wkład lub udzielać odpowiedzi, przeglądaj profile innych użytkowników i wiele więcej. Zarejestruj się teraz!

„Wyobraźcie sobie za pięć lat”: jak edukacja stała się ofiarą wojny w Kamerunie

Szkoły zamykają swoje drzwi w związku z trwającym kryzysem anglojęzycznym, rodziny w Kamerunie są coraz bardziej zaniepokojone tym, co przyniesie przyszłość ich dzieciom

Gdyby Simon miał szansę opowiedzieć swojej klasie o swoich wakacjach, siedmioletni Simon niewątpliwie wspomniałby o dużym brezentowym worku, który przez prawie cztery miesiące służył mu za śpiwór i magiczny dywan. Kiedy rodzina uciekła z domu w mieście Batibo, w północno-zachodnim Kamerunie, jego matka używała worków ze zbożem do noszenia dwójki swoich najmłodszych dzieci, podczas gdy Simon biegł obok. Później, w otwartej dżungli, cała trójka dzieci spała w workach.

„Ochronało ich przed wężami i komarami,– mówi Rebeka, Matka Simona, 25, w jej głosie wciąż słychać panikę, gdy opisuje exodus i zabłąkane kule, których obawiała się, że mogą trafić jej dzieci.

Zamiana domu na otwarty obóz w buszu, pozbawiony źródeł czystej wody oraz dostępu do żywności i leków, stała się rutyną dla osób uciekających przed przemocą, która ogarnęła dwa anglojęzyczne regiony Kamerunu.

Jednak w tym roku Simon nie będzie opowiadał żadnych historii z wakacji. Podobnie jak dziesiątki tysięcy innych kameruńskich dzieci, szkoła została zawieszona na kolejny rok.

Kryzys w dwóch anglojęzycznych regionach Kamerunu – północno-zachodnim i południowo-zachodnim – rozpoczął się w październiku 2016 wraz z pokojowymi protestami prawników i nauczycieli domagających się szerszego używania języka angielskiego, a nie francuski, w lokalnych sądach i szkołach, a także więcej anglojęzycznych nauczycieli szkolnych, przestrzeganie dualnego systemu prawnego i bardziej sprawiedliwy podział zasobów.

Jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli w wyniku zaciekłej wojny z porwaniami, dekapitacje i palenie całych wiosek.

Sale lekcyjne stały się częścią toczącej się wojny między rządem a siłami separatystycznymi. Uczęszczanie do szkoły jest obowiązkowe dla wszystkich dzieci w Kamerunie do wieku 12, jednak strzały na ulicach i groźby ze strony sił separatystycznych oznaczają, że wielu osobom odmawia się tego prawa.

W ostatnich miesiącach, nauczyciele, którzy odważyli się przyjść do pracy, zostali zabici, i budynki spłonęły. W tym tygodniu nieznana grupa mężczyzn wdarła się do szkoły w Buea, stolica regionu południowo-zachodniego, atakował uczniów i nauczycieli maczetami i bronią. Nastąpiło to po doniesieniach, że w dniu 3 wrzesień, pierwszy dzień roku akademickiego, napastnicy zaatakowali szkołę średnią w mieście Bafut, około 25 km od Bamendy, stolica regionu północno-zachodniego, porwanie pięciu uczniów.

Potępianie takich incydentów, Jacques’a Boyera, który reprezentuje Unicef, agencja ONZ ds. dzieci, w Kamerun, powiedział: „Wszystkie dzieci w regionach północno-zachodnich i południowo-zachodnich – jak wszystkie inne dzieci w całym kraju – muszą mieć możliwość spokojnego uczęszczania do szkoły”.

Unicef szacunki opublikowane w tym miesiącu pokazują, że, więcej niż 300 milion pięć- do 17-latków, którzy na całym świecie nie uczęszczają do szkoły, jedna trzecia żyje na obszarach objętych konfliktem.

Jednak UNICEF nie zapewnia żadnego wsparcia edukacyjnego osobom mieszkającym w dotkniętych regionach, a pomoc ze strony innych organizacji wydaje się niewielka. Kamerunowie są pozostawieni samym sobie, aby zająć się sprawami własnymi.

W dwóch anglojęzycznych regionach kraju mieszka około jedna piąta populacji kraju, szacowany na 23 milion. Więcej niż 180,000 ludzie uciekli ze swoich domów na terenach anglojęzycznych, a rodziny są coraz bardziej zaniepokojone wpływem, jaki opuszczenie zajęć szkolnych będzie miało na ich dzieci.

„Wyobraźmy sobie, że za pięć lat, dzieci nadal nie chodzą do szkoły – co się z nimi stanie?– mówi Bridget, 50, emerytowana pielęgniarka, która uciekła ze swojego rodzinnego północno-zachodniego miasta. „Staną się grupą terrorystyczną walczącą z rządem”.

Takie obawy mogą już stać się rzeczywistością. Claire, 38, z Kumbo, regionie północno-zachodnim, mówi, że dzieci, które widywała w swoim kościele, teraz biegają po okolicy z bronią.

„Jednym z ich przywódców jest dziewczyna, której babcia została spalona żywcem w swoim domu [przez siły rządowe]," ona mówi. „Teraz ona jest jedną z osób wydających rozkazy”.

Dziś, ona potrafi strzelać. „Ale co się z nią stanie, kiedy zostanie aresztowana?– mówi Claire.

Istnieją również obawy, że brak edukacji spowoduje wzrost i tak już wysokiego wskaźnika ciąż wśród nastolatek. Według Kamerunskiej Rady Lekarskiej, jedna na cztery ciąże w kraju należą do dziewcząt w wieku szkolnym.

Chociaż nie ma oficjalnych statystyk, rodzice z północno-zachodniego regionu, którzy uciekli do stolicy, Jaunde, twierdzą, że zaobserwowali więcej nastolatek w ciąży. Z zamkniętymi sklepami i firmami, uczennice szukają pracy w sprzątaniu lub opiece nad dziećmi, narażając je na ryzyko nadużyć.

Zamożniejsze rodziny posyłały swoje dzieci do szkół we francuskojęzycznych częściach kraju, a miasta takie jak Duala i Jaunde zaczynają odczuwać presję.

Sandrine, 17, uczennica dwujęzycznego liceum Deido w Duali, twierdzi, że liczebność klas znacznie się zwiększyła. Ich najnowsze podejście wykorzystuje program komputerowy o nazwie dTERMen, powinny być w pobliżu 40 uczniowie w klasie, ale to żart,„Ludzkie dusze też są głodne. – To raczej sto.

Podczas zeszłorocznego letniego sezonu egzaminacyjnego, Powiedziała, że ​​uczniowie musieli pojawić się wyjątkowo wcześnie, aby domagać się odwrócenia biurka lub twarzy.

Dla tych, którzy utknęli w regionach dotkniętych kryzysem, Jedyną opcją jest edukacja prywatna – która staje się coraz droższa, mówi Frances, matka jednego dziecka w Kumbie.

„Nauczyciel oskarża 30,000 [CFA Afryki Zachodniej] franków miesięcznie, więc przez dziewięć miesięcy opłaty będą 270,000 Francuski (370 funtów), podczas gdy szkoła kosztowała zaledwie 90,000 na rok," ona mówi.

Zorganizowanie nauki w domu nie zawsze jest możliwe, dodaje Frances, ponieważ zgromadzenia grupowe liczące więcej niż pięć osób mogą przyciągnąć uwagę władz.

Uczniowie opuszczają szkołę w Mbalmayo, wieś na południe od Jaunde
Uczniowie opuszczają szkołę w Mbalmayo, wioska na południe od Yaoundé. Fot: Franco Origlia/Getty Images

Simon i jego rodzina żyją teraz w zatłoczonym miejscu, brudny związek z 30 inni ludzie w Jaunde, prowadzone przez krewnych. Jego matka twierdzi, że nie będzie mógł uczęszczać do szkoły w tym semestrze.

„Nie mam pracy, i nie stać mnie na opłacenie czesnego," ona mówi. Ona nie mówi po francusku, językiem roboczym w stolicy. Boi się, że ludzie zwrócą się przeciwko niej, gdy dowiedzą się, skąd pochodzi.

„Za bardzo boimy się nawet wyjść na zewnątrz i mówić po angielsku," ona mówi. Inne matki kiwają głowami, zgadzając się.

Obserwuję spokojny ruch uliczny w Yaoundé, Claire, zaraz wracam do Kumbo, mówi, że boi się, że młodzi ludzie w jej rodzinnym mieście będą straconym pokoleniem.

„Możesz poświęcić wszystko, ale nie przyszłość dzieci”.

*Na prośbę rozmówców wszystkie imiona zostały zmienione, który obawiał się konsekwencji, jeśli zidentyfikowane.


Źródło:

www.opiekuna.com

 

Autor

Zostaw odpowiedź